Ogólnopolskie media informują o nowych taryfach za ciepło, jakie otrzymują mieszkańcy w różnych częściach kraju. Niestety koszty zakupu surowców oraz koszty energii elektrycznej powodują, że przedsiębiorstwa ciepłownicze składają korekty swoich dotychczasowych taryf do Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Do tego dochodzi wzrost stawki VAT za ciepło oraz koszty prowadzenia dystrybucji i utrzymania sieci.
Polskę właśnie ogarnia nowa fala rujnujących podwyżek za ciepło systemowe, sięgająca nawet o ok. 430%. Tak dla przykładu: Grupa Zakłady Azotowe w Puławach podnosi ceny za ciepło dostarczane mieszkańcom o 432%, w Piotrkowie Trybunalskim ceny za ogrzewanie wzrosną o 93%, w Piasecznie wzrosną o 235% (ciepło z węgla) do końca kwietnia, a od 1 maja stawki wzrosną już o 432% oraz o 350% (ciepło z gazu). Cena za 1GJ ciepła w Piasecznie wynosiła w 2022 r. 52 zł, podczas gdy w nowej taryfie wynosi już 250 zł dla odbiorców, których nie obejmuje rządowa ulga. W Otwocku i Piasecznie opłaty za ogrzewanie mieszkań mogą więc wzrosnąć nawet o 300-500 zł miesięcznie.
Mieszkańcy dziwią się temu zjawisku, bo przecież rząd wprowadził tarcze osłonowe, a w życie weszła ustawa o wsparciu odbiorców ciepła. Nikt jednak nie wyjaśnił mieszkańcom, że opłata z rekompensatą nie zostaje wprowadzona by blokować podwyżki, a jedynie by je ograniczyć. I tak tam, gdzie przedsiębiorstwo ciepłownicze produkowało ciepło poniżej ustawowego progu – 150,95 zł/GJ dla ciepła z gazu i oleju opałowego oraz 103,82 zł/GJ dla ciepła z węgla – jest ogromne pole do wprowadzenia podwyżek zgodnie z obowiązującym prawem. Okazało się bowiem, że pułap cen wpisany do ustawy jest na tyle wysoki, że i tak mieszkańcy niektórych miast dostali w tym roku sowite podwyżki. Polakom nie wytłumaczono dokładnie, co oznaczają te stawki opisane w ustawie. One są dość wysokie i przełożą się na wyższe zaliczki za ciepło miesięcznie. Np. w niewielkiej kotłowni opalanej w 2021 r. rosyjskim węglem, cena ciepła mogła wynosić 20 zł/GJ. Jeśli teraz, po wzroście cen węgla, osiągnie limit 103 zł/GJ (zgodnie z ustawą), to będzie to pięciokrotna podwyżka.
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki (instytucji ustalającej taryfy za ciepło indywidualnie dla każdego przedsiębiorstwa ciepłowniczego) wyjaśnia: Zaproponowany przez ustawodawcę mechanizm cen sprzedaży ciepła z rekompensatą ma działać od 1 października 2022 r. do 30 kwietnia 2023 r. Dotyczy on wyłącznie cen sprzedaży ciepła, nie obejmuje stawek za przesył i dystrybucji ciepła.
Negatywnym skutkiem ustawy o taryfach z rekompensatą może być pogorszenie wyników finansowych przedsiębiorstw ciepłowniczych za rok 2022. Według przyjętej regulacji zarządca rozliczeń z opóźnieniem zwróci należne ciepłowniom pieniądze wynikające ze stosowania niższych cen ciepła. Dotyczy to przede wszystkim miesięcy listopada-grudzień, w których produkcja ciepła z reguły jest najwyższa. Zgodnie z ustawą firmy ciepłownicze zwrot z rekompensat otrzymają dopiero w ciągu 2023 r., co pogorszy ich bilansowe wyniki finansowe. To może rodzić kolejne problemy związane z możliwościami pozyskiwania lub przedłużania kredytów na zakup paliw.
Oprócz wzrostu cen węgla, kosztów dystrybucji oraz utrzymania sieci, dochodzi jeszcze wzrost podatku VAT z 5% na 23% (od 01 stycznia 2023 r.). Wzrost opłaty na rzecz Skarbu Państwa obciąża kieszenie Polaków, choć zapewniano, że maksymalne wzrosty cen nie przekroczą 42%. Było to jednak jedynie uśrednienie kosztów i to tylko zakupu surowca potrzebnego do wytworzenia ciepła. Inne koszty w ogóle nie były brane pod uwagę. Ministerstwo Klimatu i Środowiska na swojej stronie internetowej opublikowało komunikat, w którym tłumaczy, jaki wpływ na rynek ciepła systemowego miały działania podjęte przez rząd w 2022 r. Stamtąd można dowiedzieć się, m.in. że na aktualną wysokość rachunków niebagatelny wpływ ma również wyjściowa stawka, jaką za ciepło do tej pory płacili mieszkańcy w niektórych miejscowościach – Pionki miały zdecydowanie niższe stawki niż średnie krajowe, co wynika z danych zgromadzonych na stronie ure.gov.pl. W sytuacji, gdy cena wytwarzania ciepła w danej lokalizacji była znacząco niższa niż średnia krajowa, a sytuacja rynkowa zmusza wytwórcę do podniesienia cen ciepła, wówczas procentowy wzrost cen ciepła może przekroczyć 42%, a mimo to nie osiągnąć limitów cen wskazanych w ustawie.
Nowa stawka podatku VAT od stycznia również obciąży kieszenie odbiorców ciepła, bo nagły skok z 5% na 23% będzie dość bolesny. Dodatkowo pojawia się problem interpretacji przepisów podatkowych – czy fakturę za ciepło wystawioną w styczniu należy opodatkować stawką 23% czy może 5% skoro jest to rozliczenie za ciepło dostarczone w grudniu. Różne urzędy skarbowe mają różne interpretacje tych samych przepisów, a więc przedsiębiorstwa stosują stawkę 23%, a w razie konieczności wprowadzają korekty faktur z uwzględnieniem stawek VAT obowiązujących do końca 2022 r. Koniec roku kalendarzowego to zawsze niejasności wynikające ze zmiany przepisów. Odczyt liczników ciepła następuje w ostatnim dniu danego miesiąca i akurat 31 grudnia wypadał w sobotę, a 1 stycznia jest dniem ustawowo wolnym od pracy. Systemy informatyczne po sczytaniu danych z liczników wystawiły faktury z dniem 2 stycznia, kiedy to już obowiązywała nowa, 23% stawka podatku VAT. Po uzyskaniu interpretacji z Urzędu Skarbowego, przedsiębiorstwa ciepłownicze, które zastosowały stawkę wyższą za odczyty z grudnia, wystawią korekty faktur do zapłaty ze stawką 5% podatku VAT.
W związku z wygaszeniem obniżonej stawki VAT na niektóre towary, odbiorcy końcowi muszą liczyć się ze wzrostem cen. Zamrożenie cen na nośniki energii – gwarantowane ceny, wprowadzone przez rząd, nie uwzględniają podatku VAT. Od 1 stycznia 2023 r. odbiorcy końcowi muszą więc liczyć się z tym, że ich rachunki wzrosną znacząco: w przypadku ciepła systemowego VAT wzrósł z 5% na 23%, podobnie jest w przypadku energii elektrycznej, a w przypadku gazu z 0% do 23%. Wzrost rachunków dla gospodarstw domowych będzie więc zauważalny.
Zniesienie obniżonych stawek VAT wraz z końcem roku nie dotyczy żywności. Zdecydowano, że obecna stawka 0% zostanie utrzymana i będzie obowiązywała do 30 czerwca 2023 r. Największą grupą odczuwająca ciągły wzrost cen są końcowi konsumenci, czyli gospodarstwa domowe. Jeśli wierzyć analizom ekonomistów, w 1. kwartale 2023 r. możemy spodziewać się szczytu inflacji w Polsce.